Papierologia na 1800km to masakra !!!
Taki szybki wpis. Wczoraj przez 2 godziny siedziałem na telefonie. Dzisiaj tak samo. Próbuje ogarnąć sprawy które dla normalnego inwestora (czyt. takiego który siedzi na miejscu budowy) nie są żadnym problem, a dla kogoś kto jest 2tys km od miejsca budowy są niczym "pain in the ass" (w wolnym tłumaczeniu wrzód na dupie :)) Mianowicie trzeba założyć licznik gazowy i podpisać umowę na dostarczenie gazu.
W jednej firmie się nie da bo nie ma nas na miejscu a upoważnienie akceptują tylko notarialne. W drugiej nie bo nie. W trzeciej się da ale nie można zawrzeć online tylko kurier z umową jedzie a wiadomo, że kurier to w dzień kiedy normalni ludzie są w pracy itd. Załatwiań nie ma końca.
Gazownia chce jakieś kwity które wcześniej sami wypełniali (tak jak by nie mogli tego sobie wewnętrznie z pokoju do pokoju przerzucić ) no masakra. Jak bym był na miejscu to bym to ogarnął w 1 dzień a tak sprawa się ciągnie od kilku dni i w momencie kiedy siedzę na infolinii i już mam zawierać umowę gość mówi mi że dzisiaj mają awarię systemu i zadzwonią jutro. Nosz k**** mać - że sobie pozwolę.
Kiedyś zrobię wpis jak takie sprawy się mają w UK bo to niebo a ziemia. Dla kogoś kto nie widział innego systemu może wydawać się to normalne, ale jak ktoś mieszka za granicą to wie, że to trochę niepoważne.