Chodzimy po suchym, BRUK Wena Gothic
No i udało się przed zimą :) Długo zabieram się za pisanie postów bo nie mam obecnie na to za dużo czasu, ale raz za kiedy postaram się coś tam wrzucić.
Z Panem od kostki umawialiśmy się już w czerwcu/lipcu. Pytałem go kilka razy kiedy będzie i za każdym razem mówił, że pamięta i będzie pod koniec Sierpnia. Pod koniec owego Sierpnia znowu zadzwoniłem, żeby się przypomnieć, ale tym razem usłyszałem, że będzie we wrześniu, a na początku września się wkurzyłem i sam zadzwoniłem, że już nie jesteśmy zainteresowani i rezygnujemy.
Tym sposobem dołożyliśmy sobie dość dużą pracę do wykonania samodzielnego. Z racji tego, że nie będziemy płacić za robotę i wygeneruje to jakieś oszczędności, postanowiliśmy nieco powiększyć podjazd, nie dużo, a na pewno wyszło bardziej zwrotnie i prosto (wzgl. domu i ogrodzenia) Musieliśmy zabrać się powoli za pierwsze prace.
Kiedy teren został utwardzony i obrzeża obsadzone, było widać na czym się stoi. Kosta stała i czekała na swoją kolej, motywując do działania. Ruszyliśmy z wyrównaniem terenu i podsypką. Jak to już poszło to praca z górki i efekty coraz bardziej widoczne.
No i tym sposobem udało nam się ogarnąć ciekawą robotę, nikt z nas tego nie robił wcześniej więc efekty jak dla nas zadowalające, mimo kilku niedociągnięć.
W ramach podsumowania napiszę, że koszt całej pracy wyniósł około 8-9tys zł (z firmą było by jakieś 13-14tys) więc trochę udało się przyoszczędzić.
Ilość 109m2 (zabrakło 3m2 i musieliśmy jechać dokupić więc plac 112m2)
Czas pracy z przygotowaniem : Dużo bo większość robiliśmy po pracy (obrzeża, schody itd.) + soboty a dopiero docelowe układanie była większa ekipa i poszło w 3 dni (Ja, Teść, Tata, Szwagier, Kolega Taty)